"Agrafka" Izabeli Sowy |
Główną bohaterką jest Dobromiła, licealistka z najlepszą średnią w klasie. Oraz z lekką nadwagą. Dziewczyna niebywale ambitna, ale też nieśmiała, cicha, skromna i bardzo nie pewna siebie. Jej kompleksy wynikają z niezdrowych relacji rodzinnych. Miłka ma starszą siostrę, Weronikę. I jak by to powiedzieć... Weronika jest chodzącym ideałem. Perfekcyjna i doskonała w każdym calu. Jak tu nie mieć kompleksów, gdy twoją siostrą jest Lady perfect? W dodatku rodzice są wpatrzeni w Weronikę jak w najświętszy obrazek. A Miłkę traktują jak piąte koło u wozu, głupiutką młodszą córeczkę, która spełnia każde ich polecenie, nie sprawia kłopotów i jest prawie tak dobra jak Weronisia! A najgorsze są chyba te rozmowy... Tak, rodzina Dobromiły ze sobą rozmawia. Dużo i często. O wszystkim. Ale można ROZMAWIAĆ i rozmawiać. Można mówić i można artykułować kolejne słowa. Niedzielne rodzinne dyskusje tuż po obiadku to chyba najsmutniejszy obrazek z całej powieści. Ofiarny ołtarzyk ma którym złożono prawdziwe, szczere rodzinne relacje.
Babci też daleko do ideału. Wciąż narzeka, sztorcuje wnuczkę i nie interesuje się jej odczuciami. Mimo kompletnej rodziny, częstych wizyt u babci i posiadania starszej siostry Miłka jest niezwykle samotna, wręcz porzucona. Mi kilka koleżanek, ale z żadną nie nawiązała głębszej, poważniejszej relacji. Dobrusia nie ma z kim porozmawiać, siedzi tylko w swoim kanarkowym pokoju i uczy się do kolejnych testów, sprawdzianów, kartkówek. Wszystko w jej otoczeniu jest perfekcyjne, doskonałe i idealne. I o wszystkim decydują jej rodzice. Miłka nie ma nawet prawa zdecydować o kolorze ścian w jej pokoju oraz wyglądzie pluszowych maskotek.
Brzmi dość oklepanie, prawda? Nawet jeśli już zaczęliście współczuć Miłce jakoś nie macie ochoty przeczytać tej pozycji? Bo przecież wiadomo jak się skończy? Otóż nie, nie wiadomo. Finał był jednym wielkim zaskoczeniem. Nie wiedziałam jak autorka chce wybrnąć z tak skomplikowanej sytuacji. Nie udało mi się odgadnąć zakończenia. Nie byłam nawet blisko. Może to dlatego, że nigdy wcześniej nie spotkałam się z takim motywem w ŻADNEJ INNEJ KSIĄŻCE? A już na pewno nie szukałabym takich "cudów" w powieści dla nastolatek! Dopiero na ostatnich stronach dowiadujemy się co (i kto!) kryło się za fasadą idealnej rodziny.
Powieść zbudowana jest w dość osobliwy sposób. Główną opowieść dzielą krótkie, wyodrębnione graficznie retrospekcje. Każda sytuacja, dialog, spotkanie przypomina Miłce jakieś wydarzenie z przeszłości. Pierwszym takim wspomnieniem jest wspomnienie tytułowej agrafki. Im dalej zagłębiamy się w książkę tym starsze są wspomnienia Dobromiły. Ostatnie z nich dotyczą okresu wczesnego dziecięctwa, gdy Miłka miała cztery latka. Wspomnienia kluczowe dla całej fabuły i dla życia Miłki!
Bohater zwierzęcy - porzucony psiak Łatek przechrzczony później na "Koleś" staje się portalem przez który autorka wprowadza inne, kluczowe dla całości postacie. Niby taka banalna sytuacja - młoda dziewczyna znajduje na parkingu bezdomnego psiaka. Zakochuje się w czworonogu, ale nie może zabrać go do swojego domu. A tu zbliża się zima, mróz i śnieg. Jak nieduży psiak ma sobie poradzić sam w zimie? Dobrze, że na tym świecie są inni dobrzy ludzie, nie tylko Miłka. I tak oto mały zwierzak zyskuje troje bardzo osobliwych wybawców.
Moją uwagę przykuła jeszcze jedna postać. Trzecio- może drugoplanowa. Caro. Jedna z koleżanek głównej bohaterki. Może nawet najbliższa koleżanka, taka prawie przyjaciółka. Caro domaga się odrobiny uwagi swoich rodziców. No właśnie - domaga się. Zrobi wszystko byleby tylko rodzice poświęcili jej trochę czasu. Kupuje nawet porcję marihuany i pozostawia w widocznym miejscu, aby zdenerwować rodziców. Wszystko co Caro mówi, robi i myśli to niemy krzyk o miłość rodziców. I to właśnie postać Caro zrobiła na mniej największe wrażenie.
Polecam. Nie tylko rówieśniczkom Miłki lub Weroniki. Myślę, że starsze osoby - rodzice dziewcząt takich jak Miłka, Caro i Werka powinny przeczytać "Agrafkę". Może gdyby to była obowiązkowa lektura dla każdego rodzica po świecie chodziłoby zdecydowanie mniej istot takich jak bohaterki tej powieści. Bo co do tego, że są na świecie dziewczyny równie samotne w swoich rodzinach nie mam żadnych wątpliwości. Każda Miłka, Werka i Caro powinny także sięgnąć po "Agrafkę". Tylko po to, aby zobaczyć, że jest dla Was nadzieja. "Agrafka" to taka mała rodzinna psychoterapia dla całej rodziny. Gorąco zachęcam.
Komentarze
Prześlij komentarz