Tak idiotycznej książki już dawno w rękach nie miałam. Prawdopodobnie to jedna z najgorszych powieści wydanych w tym roku, a z całą pewnością jest to najmniej udany reprezentant powieści obyczajowej. Nie mam pojęcia dlaczego wydawca określa dzieło Lily London jako komedię romantyczną. Najbardziej irytującym elementem tej powieści jest narracja, która stoi w sprzeczności z działaniami bohaterów. Wielokrotnie podkreślane jest w jakiej zażyłości główna bohaterka pozostaje ze swoją mamą, chłopakiem oraz przyjaciółką, podczas gdy praktycznie z nimi nie rozmawia, unika z najbardziej trywialnych powodów, a w ostateczności okazuje się, że jej najbliższe osoby wcale jej nie znają. Dotyczy to także traumy, związanej z przeszłością bohaterki. Naprawdę trudno uwierzyć w ciągłe zapewniania o bliskiej więzi pomiędzy Giną a jej mamą, gdy przez znaczną część fabuły bohaterka wymyśla preteksty, aby nie odzywać się do rodzicielki. Wielka przyjaźń jaka rzekomo łączy ją i jej najlepszą przyjaciółkę, to re
"Sezon luster" reklamowany jest jako wyjątkowa powieść, odmienna od wszystkich innych przetłumaczonych na język polski powieści młodzieżowych, poruszających trudne tematy o bohaterach ze społeczności LGBTQ+. W rzeczywistości jest to średnia powieść, zawierająca błędy w konstrukcji utworu oraz dość typowe przedstawienie tematyki dla powieści dla młodszych czytelników. Realizm magicznym zawarty w tej powieści to chyba jej największa wada. Wykorzystanie motywów z baśni o Królowej Śniegu da się jeszcze jakoś obronić, ale magiczny dar Cieli... Po przeczytaniu całej książki nadal nie mam pojęcia dlaczego osoba autorska zdecydowała się na wprowadzenie tego motywu, który jedynie odrealnia całą historię, główną bohaterką, a także jej traumę! Literacki strzał w kolano. Trauma będąca głównym tematem utworu jest bagatelizowana przez złe wykorzystanie estetyki realizmu magicznego, która jest szalenie bliska wprowadzeniu wątku fantastycznego - magiczna moc, która pozwala Cieli zgadywać ja