Naprawdę nie umiem uwolnić się ostatnio od rodzimych autorów. Być może to przez studiowanie polskiej filologii? Choć przygodę ze światem Onichimowskiej rozpoczęłam już w wieku jedenastu lat. I z pewnością nie był to dobry czas na tak poważne lektury. Dopiero pół roku temu wróciłam do poprzedniczek "Demonów na smyczy'. I powtórnie przeczytałam dwa kultowe już tytuły - "Hera, moja miłość" oraz "Lot Komety". Powróciłam do tego cyklu przez czysty przypadek. przez lata nawet zapomniałam jakie wrażenie zrobiły na mnie brutalne opisy świata widzianego po zażyciu narkotyków. Urzeczona nowym wydaniem i tajemniczymi okładkami ponownie zanurzyłam się w brutalnym świecie Anny Onichimowskiej. "Demony na smyczy" przeczytałam niedawno dopiero po raz pierwszy w życiu. I czuję się lekko rozczarowana. "Demony na smyczy" Anna Onichimowska Zacznijmy od tego, że aby w pełni zrozumieć przebieg fabuły "Demonów..." trzeba znać losy głównych...
Recenzje książek. Mordercza dawka ironii.